sobota, 30 stycznia 2016

Czołgi! Bateria ISU – 122 + IS-2


No dobrze, tym razem nie tylko czołgi tylko dwa działa samobieżne + czołg ciężki. Stare modele Italeri z gatunku „fast assambly”. Jakość detali generalnie słaba (zwłaszcza słabo wypadają gąsienice).

Do bejcy i na front! 



 

 

 

sobota, 23 stycznia 2016

Czołgi! Pluton T-34/76


Przyznaję, w mojej figurkowej aktywności jest mi trudno utrzymać 100% zaangażowanie w jeden temat (system) dłużej niż przez miesiąc. To jeden z powodów dla których „szafa” pęka w szwach a w pełni pomalowanych i skompletowanych armii mało…

W grudniu generalnie trzymał mnie klimat fantasy – więc kolejne figurki do Imperium malowały się właściwie same (i teraz czekają na ostatnie szlify i podstawki – już wkrótce na blogu). Ale w okolicach świąt zacząłem wieczorami grać w World of Tanks Blitz na iPadzie… No i wzięło mnie na czołgi…
A tego towaru w szafie mnóstwo.




 
Z tą dobrą wymówką i z podręcznikami do Battlegroup: Fall of the Reich i Battlegoup: Kursk (które dziwnym trafem stoją na mojej półce) wziąłem się za dzielnych obrońców Matki Rosji (bo front wschodni i tytaniczne starcie dwóch totalitaryzmów to jest to !).

Cel: Grywalna armia ZSRR – na początek na poziomie „Squad”.

Pierwszy pluton  – 3 T-34 z kolekcji „Czołgi Świata” (swego czasu chodziły na Allegro po 5/7 zł). Modele solidne bo metalowe, tylko z detalami kiepsko i malowanie jakieś takie „chińskie”… No to w dwa wieczory przemalowałem. A że nadal wyglądały identycznie dodałem im nieco gumowatej piechoty ze starego zestawu HAT „tank riders” (już nie pamiętam kiedy go kupiłem, aktualnie chyba nie jest już w sprzedaży) – z tym zeszło się już dłużej…

 
 
 


Schemat kolorystyczny spodobał mi się na tyle, że z marszu domalowałem jeszcze jednego – już plastikowego T-34/76 m 42 – z „uproszczonego” zestawu Italerii. W pierwszej rozpisce będzie pełnił funkcję dowódcy.

 

Tempo produkcji rodem z ZSRR - czas realizacji jednego „zielonego” czołgu: wieczorem malowanie (około 1,5 h), przez noc schnie bejca, rano nakładamy kalkomanie + nakładamy lakier w sprayu, znowu wieczorem rozjaśnienia i „przybrudzenia” (około 15-20 minut). Modelarstwo to na pewno nie jest, ale efekt na tą chwilę mnie satysfakcjonuje J.    

poniedziałek, 18 stycznia 2016

[17.01.16] Turniej OiM Warszawa "Dragon" – relacja prusaka


W ostatnim tygodniu zabrakło wpisu na blogu. Nie dlatego, że nic nie kleję / maluję. Wręcz przeciwnie, początek roku w pracy mam spokojniejszy niż zwykle i wieczorami paćkam teraz zawzięcie i wiele rzeczy na raz! Na tyle dużo, że żadna z nich nie kwalifikuje się jeszcze do zdjęcia J  

Za to wczoraj dzieciaki zostały u dziadków a ja wybrałem się na turniej Ogniem i Mieczem – co zdarza się mi na tyle rzadko, że postanowiłem to na blogu uwiecznić J.

 
Mój wynik sportowy podczas ww. wydarzenia nie jest wart wspominania ;-) ale zabawa była przednia!

Wyruszyłem z dwoma rozpiskami Brandenburgi – Prus: podjazdem brandenburskim złożonym z rajtarów i dragonów na 8 PS oraz pruską obroną terytorialną opartą na muszkietach hiszpańskich na 7 PS.

Pierwsza bitwa – to podjazd gdański Gomiego i scenariusz obrona przeprawy (ja atakowałem).

 
Zdecydowałem się wysłać większość brandenburskich rajtarów brodem, przy moście pozostawiając dragonów do wymiany ogniowej z muszkieterami oraz przepuszczając szturm na centralnym odcinku wyłącznie 4 podstawkami rajtarów. Gdańszczanie stawili jednak dzielny i zacięty opór i moje główne siły po zajęciu brodu nie zdążyły dotrzeć do mostu. Wynik: REMIS (z lekkim wskazaniem na gdańszczan którzy utrzymali most).

 Druga bitwa – podjazd cesarski Blaka i scenariusz opóźnienie (broniłem wzgórz).


Dla odmiany postanowiłem wystawić pruską obronę terytorialną (łącznie 8 podstawek z muszkietami hiszpańskimi) która jednak totalnie rozsypała się pod naporem kirasjerów. Wojska cesarskie przetoczyły się po mnie ławą z wynikiem 0:9 dla Blaka. Masakra! Która dowidzi, że totalnie nie radzę sobie jeszcze z operowaniem strzelającą piechotą pozbawioną solidnego oparcia w domkach…

 Trzecia bitwa – podjazd moskiewski Lajona i scenariusz obrona wioski (atakowałem)



Po zawodzie jaki sprawili mi pruscy muszkieterowie ponownie wystawiłem podjazd oparty na rajtarii. Gra była bardzo miła i powiedziałbym niezbyt agresywna. Jeden domek został obsadzony przez Moskwę, do drugiego już w pierwszej turze po forsownym marszu udało się dotrzeć moim dragonom – i tak już zostało do końca. Udało mi się złupić wioskę przy łącznych stratach jednej podstawki rajtarii, jednak na istnej masie ruskiej piechoty nie zrobiło to wrażenia. Wszystkie moje podstawki w wiosce na koniec bitwy to było za mało wobec masy podstawek carstwa J. Rezultat to 6:4 i małe zwycięstwo dla mnie.    

 Zakończyłem na 10 miejscu (TOP 10 J ).

Mam nadzieję, że za miesiąc znów uda się gdzieś wyprawić dzieciaki i znowu zameldować się w Dragonie!    

sobota, 9 stycznia 2016

Obronić Prusy za wszelką cenę!

Wczoraj późnym wieczorem, przy okazji rodzinnej wizyty w Siedlcach, udało się rozegrać z kolegą podjazd w Ogniem i Mieczem.

Wystawiłem Obronę terytorialną 1655-1660 (Brandenburgia Prusy) na 7 pkt siły. Na przeciw mnie stanęła Czata Gosiewskiego (RON) na 11 pkt siły. Zagraliśmy obronę wioski, 4 pkt różnicy pozwoliło mi wystawić wszystkich muszkieterów pruskich oraz dowódcę w obrębie zabudowań.

Dwie kompanie rajtarów obrony krajowej oraz dwie kompanie rajtarów najemnych stanęły dzielnie w swojej strefie rozstawienia na przeciw litewskiej husarii.



 
 
W centrum w pierwszej turze RON ruszył do frontalnego ataku. Początkowo muszkiety hiszpańskie zawiodły i litewskim rajtarom udało się wedrzeć do wioski i ją spustoszyć (pierwszy znacznik stracony już w drugiej turze). Później jednak pruska milicja dzielnie broniła się w chatach do 6 tury RON ponawiał szarże na domki i sukcesywnie się od nich odbijał.
 
Na polach sioła rozegrała się potyczka kawaleryjska - finalnie husaria rozgromiła jedną szarżą rajtarów najemnych zaś pruscy rajtarzy obrony krajowej znieśli chorągiew kozacką (już wcześniej osłabioną ogniem muszkietów). Niesieni tą wiktorią dzielni pruscy milicjanci ruszyli do szarży na litewskich dragonów i ... zostali zdziesiątkowani ogniem w obronie tracąc dwie podstawki i nie dochodząc do zwarcia. Następnie, już w 6 turze niedobitki zostały rozniesione przez husarię.
 
 
Starcie zakończyło się remisem. Pruscy muszkieterzy utrzymali finalnie zabudowania lecz cała rajtaria została zniesiona z pola. Straty Litwy także były srogie - polegli wszyscy rajtarzy RON, zaś niedobitki chorągwi kozackiej uciekły za stół.
 
 
   

piątek, 8 stycznia 2016

Bełt, strzała i kula


„Hans oparł swoją wysłużoną kuszę o ziemię. Wyuczonym, niemal mechanicznym ruchem wsunął stopę w strzemię. Nie naciągał jeszcze cięciwy. Jeszcze za wcześnie. Trzeba czekać. Czekanie jest zawsze najgorsze. Aby uspokoić nerwy rozejrzał się po polu bitwy skrzętnie starając się omijać wzrokiem hordy zielonoskórych, majaczące na przeciwległym krańcu błotnistego pola.

Za to widok ponurych i zdeterminowanych kuszników w żółto – czerwonych barwach rodziny Feuerbach wśród których sam stał dodał mu pewności siebie. Zaczął słyszeć sprośnie żarty którymi jego kompani starali dodawać sobie pewności i bojowego ducha. Dobre chłopy! Znał ich wszystkich. Z takimi żyć, pić i umierać!

Dalej na lewo widział najemnych łuczników z roty Jurgena Stropa ustawionych w luźnym szyku. Każdy z nich zdążył już wbić w błoto przed sobą po tuzinie strzał i nie mając nic lepszego do roboty gromkimi okrzykami dodawali sobie ducha. Też dobre chłopy!

Po prawej z kolei, widział oddział sprowadzony przez młodego Fryderyka Wilhelma Feuerbacha – bratanka Księcia Elektora. Wszyscy zbrojni w ostatni krzyk mody – rusznice, lepiej znane pod swojską nazwą „samopały”. Ci mieli wciąż ręce pełne roboty – sprawdzali ładunki i lonty (bo wilgoć była okrutna!), czyścili lufy… Technika! Tych w boju jeszcze nigdy nie widział. Ale zobaczy…
Zielonoskórzy z dzikim rykiem ruszyli naprzód a rotmistrz zaczął wykrzykiwać komendy…” 

Łącznie trzydzieści figurek Perry Miniatures z zestawów „WR20 Plastic 'Mercenaries', European Infantry 1450-1500” oraz „WR1 Plastic Wars of the Roses Infantry (bows and bills)”. Wszyscy w ultraszybkim, bejcowym malowaniu, które dobrze pasuje do mojej wizji dobrze wyekwipowanych (mają buty!) ale jednak brudnych zawodowych wojaków późnego średniowiecza / wczesnego renesansu.

Handgunnerzy gościli już wcześniej na blogu – ale dzięki żarówkom które przyniósł mi święty Mikołaj mam wrażenie, że teraz zdjęcia wychodzą mi trochę lepiej. Dodatkowo przeszli lekki retusz podstawek – więc załapali się na sesję grupową J.

A do kolejnego „Imperialnego” wpisu brakuje mi jeszcze 8 pomalowanych figurek… 
 
 






 


 

 

 

środa, 6 stycznia 2016

Bracia Błogosławionego Marcusa - do szarży!!!


Święta, święta i po świętach... Na blogu ostatnimi czasy panował zastój spowodowany rodzinnymi wyjazdami ... Ale wracamy

 Na dziś - 10 imperialnych rycerzy pod sztandarem zakonu Błogosławionego Marcusa gotowych do krucjaty! Pomysł fabularny na ten oddział przedstawiałem już wcześniej – dziś więc tylko efekt paćkania.