Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WFRP. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WFRP. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 grudnia 2016

Projekt: "Diggy diggy hole" - czyli nadchodzą krasnoludy

W listopadzie wzięło mnie na klimaty fantasy. Warhammera Fantasy / Tolkiena aby być dokładniejszym (bo czym skorupka za młodu nasiąknie...). Wiedziony silną wewnętrzną potrzebą podmalowałem więc sporo chaosu do WFB (ale nic nie skończyłem w stopniu który kwalifikowałby się do zdjęć), trochę orków na dzikach na podstawkach już do AoS (które czekają na swoją sesję zdjęciową) i nagle...

Na YouTube zaatakowała mnie krasnoludzka pieśń:


... po jej uzupełnieniu patetycznym wierszem mistrza Tolkiena wszystko było już jasne ...


Moje krasnoludy wymaszerowały z pudła i ustawiły się w szyku!

Pozostaną już na kwadratowych podstawkach, zostaną poddane lekkiej renowacji malarsko / bejcowej i złożą się na zasady 9th Age (na którego edycję 2.0 czekam niecierpliwie).

W ciągu ostatnich dwóch tygodniu udało się odnowić:

1) Tana (Thane)
2) 10 strzelców z kuszami
3) 10 strzelców z muszkietami
4) 5 krasnoludzkich zabójców




Obserwacja techniczna - mam problem z robieniem zdjęć figurkom na zielonym tle, trzeba eksperymentować...

A teraz:

I am a dwarf and I am digging a hole!

sobota, 7 maja 2016

Kolejne szczury wypełzają z szafy

Szczurza banda (bo armia to dla nich wciąż za duże słowo!) rośnie w siłę!

Do sobotniego poranka udało mi się domalować, spodstawkować:

1) kolejne dwa Szczurze Ogry (Rat Ogres)

Ponownie jeden szczur ze starego boxu GW i jeden z Wyspy Krwi. Oba pomalowałem w jeden wieczór (i to bardzo w szczurach malowanych "na bejcę" mi się podoba)!
 

2) Drużyna z ratlingiem (Ratling gun weapon team) oraz  drużyna z miotaczem spaczognia (Warpfire Thrower Weapon Team)

metalowe, wdzięczne zestawy kupione 8 lat temu. Gdy dawno temu grałem przeciw skavenom zawsze budziły moje obawy – na dodatek punktowo oba dosyć drogie – świetne wypełniacze punktów pozwalający wyrobić się z malowaniem na turniej J



3) szczurzy harcownicy (Night Runners)
Moi skaveni (nawet na okrągłych podstawkach) gniedżą się w tunelach Starego Świata! Ich fluff to książki takie - jak poniższa:
 
 
w mojej bandzie nie mogło więc zabraknąć odzianych na czarno kudłatych zabójców, przemykających się skrycie przy świetle księżyca ...
 
 
Tak więc - zdążyłem do 7 maja pomalować Skaveńską bandę! A teraz czas pakować walizkę i w drogę do klubu Adeptus Mechanikus na mój pierwszy event AoS!

sobota, 12 grudnia 2015

Magister Rudolf Underberg


„Prawdą jest, że Magistrowie Kolegium Ametystu posiadają władzę nad zmarłymi oraz mogą sprowadzać na ludzi śmierć. Potrafią kraść wrogom dusze lub wysysać ich siły życiowe, pozostawiając pusta skorupę skóry i kości. Magistrowie Kolegium Ametystu widzą dusze i duchy błąkające się po naszym świecie oraz potrafią w ograniczony sposób komunikować się z nimi. Najpotężniejsi Magistrowie Shyish potrafią kontaktować się ze światem duchów i rozmawiać z duszami zmarłych, a nawet sprawić, by taka dusza przemówiła ustami czarodzieja. Jak sami jednak przyznają, władza nad duszami zmarłych nie dotyczy tych zmarłych, którzy oddali się dobrowolnie we władanie bogów Chaosu lub ich dusze zostały pożarte przez demony.

Uczeni twierdzą, że nadchodzi moment w życiu każdego człowieka, w którym przestaje on rosnąć i dojrzewać, a zaczyna starzeć się i umierać. Gdy ta chwila nadchodzi w życiu Magistrów Shyish, podobno dokładnie wiedzą i czują, jak po kawałeczku zabiera ich śmierć, gdyż dane jest im widzieć wszystko, co przemija lub się kończy[…].”
                                                                               Królestwo Magii, Copernicus Corporation, 2005, str. 82

 
Rudolf Undenberg, Magister Kolegium Ametystu, podróżował dyliżansem z Aldorfu do Talabheim. Pomimo względnej wygody tego ekskluzywnego pojazdu na wybojach trzęsło niemiłosiernie i zdążył już ochlapać swe błękitno - fioletowe szaty winem. Ta niemiła okoliczność, która wywołała wielką wesołość jego zamożnych, lecz jak widać nie dość kulturalnych współpasażerów, tylko pogłębiła jego ponury nastrój. Wysłano go z misją. Bardzo trudną misją. Wśród Jałowych Wzgórz obudziło się zło które musi zostać powstrzymane zanim urośnie w siłę! List uwierzytelniający, adresowany do samego Helmuta Feuerbacha – Wielkiego Księcia Talabeklandu, miał mu pomóc w znalezieniu sprzymierzeńców w tym zadaniu.  Potrzebował ich!
   

Figurka pomalowana już parę ładnych lat temu przez moją Małżonkę. Widać od razu – żywe barwy i oczy! J Obecnie jedynie dorobiłem podstawkę.


piątek, 4 grudnia 2015

Zakon Błogosławionego Marcusa


„W roku 2358 z Talabheim wyruszyła krucjata. Rycerze i pospólstwo, bogaci i biedni, ludzie, krasnoludy i niziołki ramię w ramię pomaszerowali ku Jałowym Wzgórzom. Prowadził ich Marcus, charyzmatyczny kapłan Sigmara, wielki kaznodzieja i prorok który potrafił rozbudzić w sercach słuszny gniew. Przez pięć długich miesięcy ogniem i mieczem oczyszczali ziemię z pomiotu chaosu, zielonoskórych i upadłych czarowników, którzy zaprzedali się mrocznej sztuce nekromancji. Nigdy wcześniej i nigdy później Imperium nie było tak blisko odzyskania Jałowych Wzgórz władzy człowieka.

Aż Marcusa dosięgła zatruta strzała. Z jego śmiercią święty gniew opuścił serca krzyżowców. Z podniesionym czołem – jak zwycięzcy – powrócili do swych domów. Marcusa ogłoszono błogosławionym i z wielkimi honorami pochowano w katedrze Sigmara w Talabheim. Podczas ceremonii pogrzebowej trzech rycerzy ślubowało nad jego grobem kontynuować zbożne dzieło i nie dopuścić by zło odrodziło się na odzyskanych ziemiach. Tak narodził się Zakon Błogosławionego Marcusa.

Dziś to elitarne bractwo zrzesza głównie szlachtę ze wschodnich ziem Talabeklandu. Na pamiątkę wielkiej krucjaty roku 2358 która dała mu początek co roku bractwo wyrusza na rejzę wśród Jałowych Wzgórz. Najczęściej  nie trwa ona jednak dłużej niż tydzień i bardziej przypomina rycerską zabawę i przygodę niż świętą wojnę…”         

Pierwsza czwórka imperialnych rycerzy z Talabeklandu gotowa!

wtorek, 24 listopada 2015

Zakupy nostalgiczne

 
Dziś dotarła do mnie paczka z wydawnictwa Copernicus, a w niej dwie przepięknie wydane książki. Dwa podręczniki do gier fabularnych, w które raczej nigdy nie zagram… Czemu więc je kupiłem ?
Przede wszystkim liczę na KLIMAT - piękny podręcznik, piękne ilustracje, mnóstwo (mam szczerą nadzieję) wciągających materiałów które będą długo działać na wyobraźnię. Powodów tego bardzo spontanicznego zakupu jest jednak więcej. O polskim wydaniu Dark Heresy II dowiedziałem się słuchając na youtube (a jakże – przy malowaniu figurek) „Baniak Baniaka” ( https://www.youtube.com/user/baniak83 - POLECAM!). Jest to więc po części moja „cegiełka” wspomagająca Twórcę (przy okazji redaktora naczelnego przedmiotowej książki) którego nagrań bardzo miło mi się słucha. Księgę Spaczenia kupiłem niejako „przy okazji”. Jest to jeden z niewielu polskojęzycznych podręczników do WFRP 2 ed. którego nie miałem na półce - kupiłem go więc po części dla uzupełnienia zbioru. Poza tym mam szczerą nadzieję, że pomoże mi podtrzymać moje jesienne zainteresowanie Starym Światem i dokończyć figurkowy projekt nad którym o którym wkrótce napiszę na blogu.  
Wreszcie, chyba zdecydowała jesienna nostalgia. Tęsknota za tymi czasami gdy trawa była zieleńsza, słońce świeciło jaśniej, byłem młodszy (i chudszy ;-) ) i graliśmy jeszcze w gry fabularne…
Obie książki mają jednak jedną zasadniczą wadę – rozmiar i wagę, które utrudniają ich lekturę w zapchanym podmiejskim, pociągu w drodze do lub z pracy – gdy czasu na lekturę jest właśnie najwięcej ;-)