Lubię klimat „starego warhammera”. Tego pełnego brudu, biedy
i beznadziei i zarazy. Zwłaszcza późną, zimną i deszczową jesienią. W takiego
warhammera fabularnego graliśmy w liceum (choć kultowe teksty Ignacego
Trzewiczka do których nawiązuje tytuł tego wpisu ukazywały się już w czasie gdy
w moim życiu coraz mniej było gier fabularnych a coraz więcej figurkowych).
Przez lata „przypadkiem” i „przy okazji” nazbierało mi się
wiele modeli do armii Imperium. Ale chociaż chyba w żaden system nie zagrałem
tyle razy co w WFB to akurat armią Imperium nie grałem nigdy. Bo akurat tak się
złożyło, że Imperium zbierali i grali kumple z Siedlec z którymi kiedyś w WFB
grałem najczęściej.
Tego listopada – w ramach mojej prywatnej „Jesiennej Gawędy”
– postanowiłem więc „złożyć do kupy” i pomalować, grywalną armię Imperium. Z
tego wszystkiego co zalega w mojej szafie.
W „międzyczasie” GW zlikwidowało Warhammer Fantasy Battle i
wysadziło w powietrze Stary Świat. Moja armia zostanie więc na roboczo oparta o
zasady 9th Age ( http://www.the-ninth-age.com/
)
Na „pierwszy ogień” na bloga raczej nietypowo – 10 chłopa
uzbrojonych w „handguny” (po naszemu – rusznice). Wspaniałe figurki Perry Miniatures z zestawu „WR20 Plastic 'Mercenaries', European Infantry
1450-1500”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz