W ostatnim tygodniu zabrakło
wpisu na blogu. Nie dlatego, że nic nie kleję / maluję. Wręcz przeciwnie,
początek roku w pracy mam spokojniejszy niż zwykle i wieczorami paćkam teraz
zawzięcie i wiele rzeczy na raz! Na tyle dużo, że żadna z nich nie kwalifikuje
się jeszcze do zdjęcia J
Za to wczoraj dzieciaki zostały u
dziadków a ja wybrałem się na turniej Ogniem i Mieczem – co zdarza się mi na
tyle rzadko, że postanowiłem to na blogu uwiecznić J.
Mój wynik sportowy podczas ww.
wydarzenia nie jest wart wspominania ;-) ale zabawa była przednia!
Wyruszyłem z dwoma rozpiskami
Brandenburgi – Prus: podjazdem brandenburskim złożonym z rajtarów i dragonów na
8 PS oraz pruską obroną terytorialną opartą na muszkietach hiszpańskich na 7 PS.
Pierwsza bitwa – to podjazd
gdański Gomiego i scenariusz obrona
przeprawy (ja atakowałem).
Zdecydowałem się wysłać większość
brandenburskich rajtarów brodem, przy moście pozostawiając dragonów do wymiany
ogniowej z muszkieterami oraz przepuszczając szturm na centralnym odcinku
wyłącznie 4 podstawkami rajtarów. Gdańszczanie stawili jednak dzielny i zacięty
opór i moje główne siły po zajęciu brodu nie zdążyły dotrzeć do mostu. Wynik:
REMIS (z lekkim wskazaniem na gdańszczan którzy utrzymali most).
Dla odmiany postanowiłem wystawić
pruską obronę terytorialną (łącznie 8 podstawek z muszkietami hiszpańskimi) która
jednak totalnie rozsypała się pod naporem kirasjerów. Wojska cesarskie
przetoczyły się po mnie ławą z wynikiem 0:9 dla Blaka. Masakra! Która dowidzi,
że totalnie nie radzę sobie jeszcze z operowaniem strzelającą piechotą
pozbawioną solidnego oparcia w domkach…
Po zawodzie jaki sprawili mi
pruscy muszkieterowie ponownie wystawiłem podjazd oparty na rajtarii. Gra była
bardzo miła i powiedziałbym niezbyt agresywna. Jeden domek został obsadzony
przez Moskwę, do drugiego już w pierwszej turze po forsownym marszu udało się
dotrzeć moim dragonom – i tak już zostało do końca. Udało mi się złupić wioskę przy
łącznych stratach jednej podstawki rajtarii, jednak na istnej masie ruskiej
piechoty nie zrobiło to wrażenia. Wszystkie moje podstawki w wiosce na koniec
bitwy to było za mało wobec masy podstawek carstwa J. Rezultat to 6:4 i małe
zwycięstwo dla mnie.
Mam nadzieję, że za miesiąc znów
uda się gdzieś wyprawić dzieciaki i znowu zameldować się w Dragonie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz